Konto misyjne:

19 1020 4027 0000 1202 0424 2673

PKOBP Oddział 1 w Poznaniu

SWIFT: BPKOPLPW

 

 

 

www.misjemsf.pl
misjemsf@msf.opoka.org.pl

 

Prowincjalny Referat Misyjny MSF
ks. Wojciech Walczyna MSF

ul. Kołłątaja 80/82

05-402 Otwock-Świder

 

kom. +48 512 800 971

Wielkanoc to nadzieja i z tą nadzieją stawiamy czoła rzeczywistości.
26 maja 2022

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

Niech Ten, który wyłamał wrota śmierci zdruzgocze wszelkie nasze strapienia, lęki, niepokoje.

Ostatni mój list misyjny był wysłany z okazji świąt Bożego Narodzenia, a teraz mamy Wielkanoc. Czas pomiędzy tymi dwoma świętami to okres wielkiej próby dla nas. Od grudnia rozpoczyna się pora deszczowa, może być cyklon lub nie, i od tego wszystkiego zależy jakie będą nasze zbiory po Wielkanocy. W tym roku nie było najlepiej, część upraw padła z powodu słabych opadów, czy też zjedzona przez szkodniki. Łatwiej byłoby nam sprostać tym nie dolegliwością jeśli moglibyśmy zasadzić dużo więcej niż to robimy co roku. Nawet przy słabych zbiorach, duże hektary obsiane uratowały by nas od głodu z którym borykamy się co roku. Stałym problemem dla nas to brak maszyn. Tylko nieliczni mają woły, jeszcze mniej ma „maszyny”, które woły mogły by obsługiwać. Dla większości ludzi, łopata jest jedynym narzędziem pracy, ile łopatom można zrobić, malutkie poletku. Ziemi jest tutaj pod dostatkiem, marzył by się traktor, maszyny, aby można by było zaorać hektary.

To co uda się nam posadzić w grudniu czy w styczniu, zbierzemy w kwietniu, maju. Od miesięcy jesiennych do Wielkanocy mamy okres głodowy. Odbija się to bardzo mocno na edukacji. U moich ludzi świadomość o dobru jakie wynika z wykształcenia jest bardzo mała. Brzuch trzeba napełnić dzisiaj, a korzyści z wyuczenia dzieci są odległe, za mgłom. We wrześniu gdy „brzuszek jeszcze jest okrągły po ostatnich zbiorach, lepszych lub gorszych, udaje się nam zebrać większość dzieci z wioski do szkółek misyjnych, jednak z każdy miesiącem tych dzieci ubywa. Ciężko głodnemu dziecku wysiedzieć przed tablicą, a w lesie coś do jedzenia się znajdzie. Najtrudniej to po nowym roku do pierwszych zbiorów. Całe wioski idą do lasu w poszukiwaniu coś do zjedzenia, głównie to korzonki, bulwy różnych roślin. To co się zbierze przez cały dzień zje się wieczorem. Rano idzie się znowu na poszukiwanie jedzenia. I gdy w szkółce powinno być 50-cioro, 150-cioro dzieciaków, w zależności od wielkości wioski, to pozostaje dziesiątka, trzydziestka uczniów. Po Wielkanocy, kiedy brzuszek ponownie się zaokrągla, dzieci mogły by wrócić do szkółki, ale już wakacje za płotem i koniec z nauką. Katecheta-nauczyciel za równo tak jak dzieci walczy o przetrwanie, wioska powinna mu dać utrzymanie, ale skoro wszyscy nic nie mają to jak mu dadzą.  Jednakże aby i on nie zostawił tych kilkoro dzieci i poszedł do lasu w poszukiwaniu jedzenia, to dzięki waszej pomocy, jestem w stanie mu pomóc wypłacając co miesiąc do 150 000 ariary (150 zł). Jest to racja głodowa – „karama vary masaka”, ale jak nie ma nic innego to i to dobre.

Dla dzieciaków, które się uczą w dwóch internatach, w głównym i fili, na Wielkanoc udało się dać bon żywnościowy 5 000 ariary (5 zł). Może to wyglądać śmiesznie mało, ale dla rodziny tych dzieci to jest „coś na ząb”  na Święta Wielkanocne.

Już kiedyś pisałem że powstała samorzutnie filia internatu z inicjatywy jednego z katechistów , przed  Wielkanocą inny katechista przyjął pod swój dach czwórkę dzieci z sąsiedniej wioski aby mogły się uczyć, a od września powinien powstać drugi pełno wymiarowy internat. Zgłaszają się kolejne wioski prosząc o szkołę. Jak to wszystko ogarnąć, skąd Pan Bóg na to weźmie pieniądze, tego to ja nie wiem. Po ludzku czarno to wygląda. Z dwunastu szkółek, które znajdują się na filmie, dwie już zostały zamknięte. Najprawdopodobniej po święta nie ruszy następna. A na dzień dzisiejszy rozpatruję zamknięcia kolejnych. Brak funduszy

 

Ks. Ludwik Wawrzeczko - Madagaskar